Pracuję kreatywnie, więc wymaga się ode mnie nieustannej pomysłowości. Nie dość, że sam mam być kreatywny, to jeszcze stanowisko moje jest kreatywne. We współczesnym świecie „kreatywność” jest wszędobylska. To nie tylko cecha osobowości, to również nazwa miejsca lub stanowiska.
Kreatywność trzeba testować
Moja praca polega na „wymyślaniu” – najlepiej w trybie jak najszybszym, najkrótszym, najefektywniejszym. Czy jest to możliwe? Początkowo – oczywiście! Później presja czasu, projekty, które wskakują nagle oraz często nierealne deadline’y sprawiają, że proces zostaje zaburzony i następuje długa cisza, ideowy niebyt i pustka.
To prawda, potrafię przesiedzieć cały dzień w pracy, nie wymyślając niczego. Takie dni się zdarzają, cóż poradzić? Jedyne, o czym wtedy myślę, to mój pokój, a w nim….spokój. Ewentualnie wyobrażam sobie łąkę, biegającego gdzieś w oddali psa i słońce, i świeży sok pomarańczowy, i ciszę – marzenia!
Na przestrzeni kilku ostatnich lat próbowałem naprawdę – N A P R A W D Ę – wielu metod, które napędzały umysł do tworzenia tzw. wielkich rzeczy. Medytacja, używki, sport, sen, drzemki, seks, brak seksu, abstynencja, czy tzw. party hard – było tego sporo. Problem występował jednak dalej. Proces twórczy pojawiał się i znikał, a ja w żaden sposób nie potrafiłem znaleźć metody, by go przywołać lub zatrzymać na dłużej.
Nic się nie zmieniało. Wciąż najczęściej wieczorami do głowy przychodziły mi (i dalej przychodzą) najlepsze pomysły. Nie wzbraniam się przed tym. To wieczorami zaczynam swoją „kreatywną” pracę. Nawet w tej chwili, kiedy wystukuję na klawiaturze ten wpis – jest czwartek, godzina 2:38, a ja zamiast iść spać, postanowiłem napisać trochę o kreatywności. Dlaczego nie mogłem zrobić tego po południu? Co powoduje, że na najlepsze pomysły wpadam pod prysznicem, podczas jazdy samochodem, na spacerze z psem, kiedy kładę się do łóżka lub gdy siedzę w wygodnym fotelu i czytam książkę?
Wydaje mi się, że odpowiedź jest dosyć prosta – to relaks, stan kompletnego wyluzowania. W tych momentach pracuje mi się najlepiej. Perspektywa również nieco się zmienia. Samo wymyślanie sprawia mi wówczas przyjemność, przestaje być przymusem, nie wisi nade mną żaden deadline ani telefon, nie myślę intensywnie o problemie, tylko powoli rozkładam go na części.
W ciągu dnia, będąc osaczonym przez maile, powiadomienia lub inne osoby, często nie jestem w stanie się wyluzować. Mało tego, nagle buty wydają się być niezwykle ciężkie, koszula zbyt obcisła, a siedzenie nieruchomo przy biurku jest najgorszą pozycją, o jakiej możemy sobie w danej chwili pomyśleć. Przeglądam tzw. briefy, tępo gapię się w monitor lub w wydrukowaną kartkę z tekstem, który czytam już czwarty raz. I nie dzieje się nic – N I C !
Pragnę swojej kanapy, spodni dresowych oraz chcę chodzić na boso.
Na dwadzieścia moich ostatnich pomysłów około piętnaście wymyśliłem w domu, w kawiarni lub na spacerze, czyli w miejscach dalekich od miejsca pracy. Wiązało się to z tym, że pracę przynosiłem do domu, bo tu było mi wygodniej myśleć.
Kiedy spędzasz czas za biurkiem, w ciągu tych 6-8 godzin chcesz zrobić jak najwięcej – to całkiem normalne i często pożądane. Nie idzie Ci jeden projekt, przeskakujesz na następny, by potem znów wrócić do pierwszego i ponownie zatopić się w tej nieprzyjemnej pustce braku pomysłów. Przynosisz pracę do domu i nagle do głowy przychodzi Ci mnóstwo idei; najczęściej wtedy jest już późno – klniesz, bo wiesz, że znowu się nie wyśpisz. Wiesz też, że jeśli nie spiszesz tych wszystkich informacji przelatujących Ci w głowie, pomysł przepadnie.
Skoro pracę przyniosłem do domu i nagle dostałem olśnienia, to może należy przenieść dom do pracy, by wprowadzić się w stan spokoju, który wpływa na kreatywność? Parę głębszych oddechów, przejrzenie Facebooka, pooglądanie zdjęć na Tumblr… Nie jesteśmy robotami! Potrzebujemy czasu na to, aby złapać oddech, przestać myśleć o sobie jak o wyrobniku. Czasem warto wstać od biurka i wybrać się na godzinną przechadzkę lub obejrzeć parę zabawnych filmików na YouTube. Działając jak maszyna, trudno jest stworzyć coś naprawdę godnego uwagi. Jeśli tylko mamy taką możliwość, warto zadbać o to, by komfort psychiczny w pracy był na tym samym poziomie, co w domu. To trudne, ale w momencie, kiedy będziemy z naszymi projektami czuć się swobodnie w każdym miejscu, kreatywne idee będą znacznie łatwiejsze do osiągnięcia.