Coś się jednak Polsce udało skoro z Wrocławia do Warszawy można dojechać bez zbędnego pośpiechu w 2,5 godziny. Więc jadę. Dwie i pół godziny bez zbędnego pośpiechu. Wyjeżdżam przed 10 jestem na 12. Melduję się w Sound Garden Hotel, robię swoje, mówię o Facebooku dla trenerów Reeboka i po raz kolejny w życiu mam to uczucie, że mówię do osób, które mają lub mogą mieć realny wpływ na nasze otoczenie. Łapię kilka uśmiechów, kilka chichotów, zjadam ciastko, wypijam świeżo wyciskany sok, odbieram auto i z powrotem do Wrocławia.
Droga powrotna. Delektuję się muzyką. Jest 17, ciemno jak w środku nocy. Pada. Apple Music uaktualnia listę piosenek, które mogą mi się podobać. Jestem cholernie miło zaskoczony. Muzyka jest naprawdę dobra. Na tyle dobra, że pojedyncze utwory lecą po kilkanaście razy. Auto tańczy w sobie, ja tańczę w aucie.
Posłuchajcie:
Siberian Meat Grinder, absolutne odkrycie. Przy tym utworze się odrywam, wracają miłe wspomnienia z przeszłości; chcę być niepokorny, nieułożony, nieuczesany. Jakie to dobre. Fruwam, kiedy wchodzi refren.
NIGHT RIOTS – Nothing Personal, z początku nie jestem przekonany. Potem tylko dodaje głośniej.
Karen O with Trent Reznor & Atticus Ross przeróbka „Immigrant Song”, docenią nawet fani Led Zeppelin.
Moon Coven – piękny, psychodeliczny stoner.
ach i zapraszam na moje instagram stories na instagram.com/pawelbielecki