Wieczór zaplanował się sam. Kino. Rogue 1. I widzę tyle skojarzeń z rzeczywistością i jak małe dziecko wierzę, że gdzieś tam na końcu zawsze wygra dobro. Wystarczy trochę powalczyć.
Człowiek chyba potrzebuje tego typu historii, chociaż po to, by rozbudzić w sobie nadzieję i wiarę.