Moja córka zaczyna wyglądać jak człowiek, to znaczy, nabiera rys charakterystycznych dla siebie. Dylemat powstaje istotny. W końcu żyjemy w świecie, gdzie dzielimy się absolutnie wszystkim. Czy dzielić się każdym uśmiechem dziecka ze swoją społecznością, czy zostawić go dla siebie, w końcu to do nas był on kierowany.
Life sharing – niezależnie od tego jak bardzo jesteśmy nastawieni krytycznie odnośnie egzaltacji naszego życia, bierzemy w tym mniejszy lub większy udział. Mamy w tym wkład nawet pośrednio, pozostając biernym obserwatorem.
Moja córka zaczyna wyglądać jak człowiek, dzidziuś przeistacza się w dziewczynkę, tym samym dzidziuś dochodzi do etapu, w którym wybiórczo jego życie pojawiać się będzie w social media. Tak myślę. Włączył mi się tryb ochrony prywatności. Kawałki tortu muszą zostać przydzielone, bez tego można stracić kontrolę, co powoduje, że nasze życie zaczynamy prowadzić dla innych, mniej dla siebie.