087 - Wrócił kolor czerwieni - Paweł Bielecki

087 – Wrócił kolor czerwieni

27 marca 2017

553 dni. Tyle musiałem czekać na ponowne zwycięstwo Scuderii Ferrari w Formule 1. 553 dni. 28 Grand Prix. A ileż było tej niedzieli w domu radości i nawet łza w oku zakręciła się delikatnie.

Do królowej motosportu pałam miłością bezgraniczną, szaloną, namiętną. Pamiętam jak u schyłku lat dziewięćdziesiątych i na początku dwutysięcznych, po nieudanym wyścigu dla Ferrari płakałem rzewnie przeklinając bogów! A ileż mi Michael Schumacher radości dawał, jak duży miał na mnie wpływ, jak budował we mnie pewne wartości. Mówi się, że autorytetów już nie ma, a on – jakby na to nie patrzeć – autorytetem dla mnie był ogromnym. To w sumie dzięki niemu buduję firmę na zasadach, na jakich on stworzył całą Scuderię, doprowadzając ją potem do mistrzostw świata. To nawet chyba ciekawy pomysł na dłuższy wpis (hmm…?), by o tym wszystkim opowiedzieć, zważywszy, że F1 to jeden z istotniejszych filarów mojego życia – nie tylko jeśli mowa o sporcie, ale również o filozofii działania.

Aktualny stan psychiczny: WIELKA RADOŚĆ.

Mógłbym napisać wiele, po prostu bardzo się cieszę. Miło jest widzieć po 1625 dniach (od 2012 roku) Ferrari znowu prowadzące w tabeli mistrzostw. Sezon długi (jeszcze 19 wyścigów), nie ma się co gorączkować i podniecać – F1 w końcu jest zmienna. Ciężka praca często popłaca i mam nadzieję, że tak będzie w przypadku Ferrari.

Forza Ferrar!