Drogie Panie co się z Wami dzieje?! Coraz częściej spotykam kopie jednego kanonu piękna sygnowanego nazwiskiem Siwiec. Albo metoda „na Siwiec” stała się już tak dobrze opracowana albo usługa zabiegu upiększającego wyraźnie staniała.
Te same usta, te same policzki, podobne podbródki, styl ubierania oraz fryzura. Rozumiem, co to znaczy wzorować się na kimś, nie rozumiem jednak, jak można kogoś aż tak dosadnie kopiować.
Wystarczy przejść się do kilku większych klubów, gdzie łydki i uda naprężają się w rytm linii basu aktualnych muzycznych hitów. Jestem pewien, że na parkiecie spotkam minimum dwie osoby, które wyszły spod podobnego gustu, podobnego zabiegu i tej samej inspiracji. I wiszą, zawieszają się oczy mężczyzn na tych ciałach, oczach i ustach. Ruchy kocie marnują erekcje. Świadomość ciała wzrasta wraz z pewnością siebie, a ta jest ulepszona, więc i lepsza. Oczy innych kobiet gardzą, bo zrobiona, bo sztuczna, szukają słabego punktu i kiedy takiego nie mogą się dopatrzyć w ciele, celują w intelekt.
To ona, lwica, hybryda, doinwestowane piękno wychodzi z klubu oblepiona westchnieniami i oczami utkwionymi w jej piersiach i tyłku. Tryumfuje. W lewo, w prawo, w lewo, w prawo kręcą się biodra jak kutry na Bałtyku. Sukces medycyny estetycznej mierzalny jest przez podniecenie mężczyzn i zazdrość kobiet.
Tylko dla kogo to wszystko? Po co? I nie znajduję odpowiedzi.