Wyleczyliśmy się z bycia miernym w piłce nożnej - Paweł Bielecki

Wyleczyliśmy się z bycia miernym w piłce nożnej

5 lipca 2016

Muszę przyznać, że podczas Euro 2016 obudził się we mnie mały patriota, taki, co to chce krzyczeć „do boju Polsko” i niemal schodzi na zawał przy rzutach karnych.

Reprezentacyjną kopaninę oglądałem z nieskrywaną przyjemnością. Zdarzyło mi się to chyba pierwszy raz w życiu i również pierwszy raz nie zastanawiałem się nad tym ile przegramy, ale jak daleko zajdziemy w turnieju. I było to uczucie zaiste cudowne.

Dobrze oglądało się drużynę, która się rozumie, która współpracuje, która w słowniku pojęć ma takie terminy jak: atak skrzydłowy, atak pozycyjny oraz umiejętnie zmienia środek ciężkości gry. Nawałka stworzył coś, cokolwiek, rzeźbił i wyrzeźbił. Druga sprawa, nasz nowy trener w końcu wygląda jak trener, a nie jak wieśniak w dresie – to małe rzeczy, ale wpływają na całą kulturę i jakość reprezentacji oraz zawierające się w tym określenie „prezencji”.

ba133423c66b1752910898c4fc126579,2,0

Pamiętacie tego mema? Nasz opasły zawodnik bez koszulki porównany z Christiano Ronaldo? Ja pamiętam i to bardzo dobrze. Kiedy pierwszy raz go zobaczyłem było mi wstyd za to, że reprezentacje tworzą sportowcy tego pokroju. Muszę to napisać – choć bardzo bym nie chciał – niestety taki obraz reprezentacji miałem w głowie właściwie od urodzenia. I nie mogłem zrozumieć, dlaczego piłka nożna uważana jest za nasz sport narodowy. Aż do teraz.

*Nie, oglądanie tego jak ogrywamy drużyny z samego końca rankingów (np. San Marino) nie dodawało skrzydeł drzemiącemu we mnie orłu.

Chciałbym częściej oglądać taką reprezentację, która na wielki turniej nie przyjechała wyłącznie po to, by uniknąć kompromitacji. I pokora, mnóstwo pokory, chłodnej kalkulacji, myślenia na boisku – cholera, gramy naprawdę mądrze w piłkę i to że jesteśmy wśród ośmiu najlepszych drużyn starego kontynentu absolutnie nie jest przypadkiem.

I te karne ze Szwajcarią, poprawcie mnie, ale raczej nigdy w historii reprezentacja Polski nie strzelała rzutów karnych. Ten horror wewnętrzny i emocje przed każdym podejściem piłkarza do piłki. Nawet najbardziej sportowo skamielone serduszko zabiło szybciej. To, co oglądaliśmy, to była egzekucja. Spokojna, przygotowana od początku, profesjonalna, taka jak być powinna.

Wiecie co mnie urzekło chyba najbardziej? Po remisie z Niemcami właściwie wszystko już było jasne, ale cała kadra wraz z trenerem odkładała radość do ostatniego grupowego meczu. I to było piękne.

Polacy – pokazaliśmy klasę. Nie tylko na boisku, na trybunach, ale również w całym podejściu do piłki. Tak coś czuję, że czeka nas naprawdę kilka bardzo dobrych, emocjonujących lat.