Nigdy nie przepadałem za sylwestrem. Świętowanie tego „wydarzenia” dalej uważam za dość głupie, dlatego wyjeżdżam. Za granicę. By sylwestra w zmyślny sposób ominąć, chociażby godziną policyjną, która w miejscu do którego jadę obowiązuje od godziny 22.
Najważniejsze kwestie z „ridera technicznego”:
– co chcecie pić na sylwestra? (w wyborze nie ma whiskey)
– nie nadużywać alkoholu w drodze na miejsce docelowe
– czołówki
– wygodne solidne buty
– kamuflaże itd. wskazane
– nie brać ubrań w jaskrawe kolory
– przez całą noc, kiedy będziemy jechać nic nie jemy (bo nie ma gdzie)
– należy obserwować pogodę na 2-3 dni przed wyjazdem
– zalecane dobre czapki, przewodnik zaleca kominiarkę
– odzież termoaktywna wskazana
– jeśli brać hajs to dolary, nie mogą być starsze niż z 1992 roku
– nie martwić się częstymi kontrolami oraz legitymowaniem
– spodziewać się dużo milicji zwłaszcza w okresie nocy sylwestrowej
– jeden z hoteli w którym śpimy zamykany jest na grubą kłódkę i ma w oknach kraty
– po 22 obowiązuje godzina policyjna
Smutki:
– nie wydano pozwolenia na latanie dronem, istnieje zbyt duże prawdopodobieństwo, że zabrałaby go miliacja jako „dowód” nieprzestrzegania przepisów
Nowy rok spędzę w dość specyficznym miejscu.
*nie, nie jadę do Syrii.