To spisek, to na 100% spisek! Ktoś dokręca korki wód mineralnych tak, że muszę je odkręcać kombinerkami. Ja się na tego typka zaczaję, na tego chochlika, trola, biedronkowego żartownisia, który doprowadza dom do ruiny, państwo do ruiny, mnie do nerwów, psa do szczekania – a wtedy, to już raban na całą klatkę! I już dosięga ta aura zła sąsiadów, i nawet wróble na balkonie już się nie zatrzymują. Bo kiedy tak stoimy nad wodą mineralną, a ostatnio nawet nad coca-colą, kiedy pić się chce, tak jak pić nigdy się nie chciało, a przynajmniej tak się myśli, kiedy się nad tą butelką stoi, to naprawdę ma się ochotę butelkę pociąć, pociachać, wywlec na drugą stronę, byle do wody się dostać i zaspokoić pragnienie.
I idę do komórki po te kombinerki, jak Janusz, jak Roman, jak Mietek, krzycząc przy tym jak Seba – „odsuń się maleńka, zaraz zmontujemy to źródło”. I łapię butelkę i odkręcam i jest już wiktoria – zwycięstwo czyli – wtedy rozlewamy sobie wodę po szklankach. Pijąc, przeklinamy gościa, który wyrządza całemu osiedlu krzywdę, przyrzekając sobie, że to może ostatni taki sort felernych zakrętek i że teraz, już na pewno zdecydowanie wcześniej, gdzie indziej kupimy kilka zgrzewek – na przyszłość.
Niestety. Wnioski wysuwa się szybko, realizuje się wolniej – zupełnie jak postanowienia noworoczne, lub postanowienia poprawy. I tak dziś znowu kupiłem Jurajską w Biedronce na Zwycięskiej, zakręconą przez jakiegoś Pudziana lub źle skonfigurowaną maszynę. Kombinerki oraz „żabka” leżą obok noży i widelców – na przyszłość.