Ostatnio dość często przychodzi mi spotykać się z Czechami albo z językiem czeskim poprzez tłumaczenia, które zlecam przez be frank. I przyznaję, ja tonę, rozpływam się nad mową naszych sąsiadów i sobie tłumaczę świat na czeski i mówię, że mam dronka, że z pesem na procházku chodzę, że vzduch mamy przepełniony smogiem, że czasem spánek mam zły i od czasu do czasu mám nápad na coś fajnego.
I kiedy tak jem sobie bramborové oplatky oglądając jakiś stand-up na Netflixie i nachodzi mnie hamletowskie pytanie: bytka abo ne bytka – to je zapytka, to niezależnie, czy chcę być bardziej, czy mniej po prostu się uśmiecham.
Czesi. Kocham Was.