Proszę nie wstawać, bo chcę jeszcze pospać. - Paweł Bielecki

Proszę nie wstawać, bo chcę jeszcze pospać.

Zapiski 24 października 2016

Czuję metaliczny smak w ustach po wypiciu zbyt dużej ilości kawy, która i tak nie pobudza w sposób zgodny z oczekiwaniami. Nie pomaga już umycie zębów, przepłukanie twarzy ani zrobienie kilkunastu pompek. Zmęczenia nie da się zmyć. To związek nierozerwalny. Można tylko stać w łazience i patrzeć w lustrze na doły pod oczami, przekrwione gałki i zmierzwione tłuste włosy. Całość wieńczy oczywiście koszulka z plamą, plamami, bo kawa musiała się rozlać.

Za oknem zaczyna już świtać. W głowie zaczyna ściemniać. Ulica powoli gęstnieje od przejeżdzających aut.

Próbuję nastawić budzik. Próbuję, bo samo przestawienie wskazówek na godzinę 10:10 wydaje mi się absurdalne, tym bardziej, gdy aktualna godzina to 6. nad ranem. Nie wiem, czy bardziej boję się tego, że się nie wyśpię, czy tego, że iPhone wyświetli mi komunikat w stylu „dzień dobry Pawle, według medycznych książek powinieneś spać. Nie spałeś. Wzrost zawału 80%, możliwość braku koncentracji 60%, jeszcze 3 takie numery i prawdopodobnie umrzesz. Czy chcesz podzielić się tą informacją ze znajomymi? Wybierz medium”. Wysilam się jeszcze na myśli związane z bezpieczeństwem danych. Czy ktoś wie, jak sypiam? Czy jakiś sprytny marketer nie zaproponuje mi w dedykowanej kampanii opaski monitorującej zdrowie, materaca, poduszki, tabletek, coachingu?

Łóżko. To już ten moment, kiedy pragnę naprawdę zasnąć i zasnąć już naprawdę nie mogę. Słyszę, jak ktoś krząta się piętro wyżej, jak kobiece stopy stąpają po schodach, tłukąc niemiłosiernie bębenki uszne stukotem obcasów o antypoślizgowe kafelki. Ok. Przyznaję. Nie jest tak poetycko. Te obcasy napierdalają na całą klatkę, a ja przyduszam się poduszką, starając się jak najbardziej wyeliminować wszelkie otaczające mnie dźwięki. To jednak tępemu stukotowi nie przeszkadza, by wedrzeć się we mnie całego na tyle, że mam ochotę bić głową o ścianę. Słyszę całym ciałem, jakby było ono jednym wielkim radarem, mającym za zadanie łapać każdy najdrobniejszy szmer.

3 piętro.
2 piętro.
Kurwa!
Parter.
Wyścig po ciszę.

Trzask drzwiami z przedsionka, trzask drzwiami głównymi. Jakby, kurwa nie można było ich delikatnie domknąć. Na dole wisi kartka. NIE TRZASKAĆ! Prośba wydrukowana dużymi literami. DUŻYMI. W magiczny sposób dotyczy ona mieszkańców wyłącznie w godzinach od 21 do 3 w nocy. Milcząca zmowa 9 rodzin w mojej klatce sprawia, że o poranku wszyscy zachowują się tak, jakby ten był zarezerwowany do robienia hałasu. Próbuję odnaleźć w sobie trochę empatii i zrozumienia, i stwierdzam, że zachowywałbym się podobnie, gdybym musiał tak wcześnie wstawać do pracy. Robiłbym to z czystej złośliwości.

Dalej nic. Dalej mnie nie odcina, organizm wariuje. Biorę telefon do ręki i wysyłam wiadomość do współpracownika, że projekt jest gotowy i ma go na mailu. Odpisuje mi po 2 minutach, że gdy tylko dojedzie do biura, rzuci na to okiem. Wyraża również zdziwienie, że już przed 6 rano jestem na nogach. Szczerze mówiąc nóg nie czuję, zmęczenie pozbawiło mnie świadomości posiadania pozycji wyprostowanej. Nadchodzące rozstanie z rzeczywistością witam z rozpostartymi ramionami, czekam, aż mnie wgniecie w materac, aż pozbawi mnie przytomności, aż wyłączy wszystko dookoła i pozwoli odpłynąć. Męczę się i wiercę. Uderzam 5 razy pięścią w materac. 3 razy wypowiadam siarczyście „kurwa” dodając do tego „nie zasnę” i w końcu mnie odcina.

Wstaję. Nie ma już godziny 10:10. Jest ona 50 minut i 6 wyłączonych na granicy przytomności „drzemek” za mną. Zaspałem. Na telefonie kilka nieodebranych połączeń. Skrzynki mailowej nawet nie sprawdzam.

„Osoby, które wstają później potrafią zaryzykować, są bardziej kreatywne, to przeważnie ekstrawertycy. Mają również większe zapotrzebowanie na alkohol, nikotynę i seks”. I tak naukowcy ułożyli mi dzień, dając przy tym kilka podpowiedzi do usprawiedliwienia moich zachowań. Zmęczony jak po wojnie, ale przecież kreatywny, bo z własną firmą na głowie, mamroczę coś o tym, że dzisiaj na pewno uda mi się położyć przed 1. Na pewno.