Mam gotyckie podniebienie - Paweł Bielecki

Mam gotyckie podniebienie

Zapiski 18 maja 2016

Nie to, że nie lubię lekarzy. Uwielbiam. Może inaczej. Doceniam. Powiedzmy sobie jednak szczerze, że z lekarzami nigdy po drodze mi nie było.

„Ma pan gotyckie podniebienie” – zabrzmiało jak wyrok i jednocześnie dziwny komplement, więc pytam dentystki i zgromadzonych praktykantek czy to wyrok, czy może jakiś wyszukany komplement, którego nigdy nie słyszałem. Osąd – słyszę. Niezbity dowód na to, że ewolucja mojej szczęki wymknęła się spod planu bożego. A babcia mówiła: „chodź do kościoła”.

Dociekam prawdy. Pytam i pytam. Jestem jak ten uczeń, który cały czas rękę trzyma w powietrzu. Słyszę słowa, takie jak: „gnatolog”, „dystrakcja”, „aparat wewnętrzny”, „staw skroniowo-żuchwowy”. Pytam oczywiście czy boli. Słyszę, że boli, więc pytam czy boleć będzie bardzo, bo z bólem jakoś mi nie do twarzy. Słyszę, że bardzo. Boli mnie na samą myśl o boleniu moim przyszłym, tak, że odczuwam fantomowy ból, który jest możliwym echem bólu, który nadejdzie. To boli.

Lubię lekarzy, którzy wytłumaczą wszystko w 120%. Ortodonta tłumaczy coś zawile opisując całą prawdopodobną historię mojej szczęki oraz komplikacje w niej zawarte. Myślę sobie, że to wszystko przez niewyparzoną mordę, wykluczając tym samym brak wiary w absolut. Gdybym miał skrócić monolog lekarki, brzmiałby on mniej więcej tak: „bierze Pan do buzi odbezpieczony granat i ten granat wybucha” – to tak w skrócie. Oczywiście (BARDZO) celowo przesadzam, ale pamiętajmy, że wyjście typowego faceta na pobieranie krwi to już niemal operacja.

Studentki obecne w gabinecie raczej nie pomagają. Tyle estrogenu i młodości, że z pobudzenia zjadam własne zęby, a mięśnie żuchwy mimowolnie się napinają. Szczękościsk uniesienia.

Jedna z nich jak diament, srebro i złoty pociąg w jednym. Asystentka dentystki jest na tyle kusząca, że mogłaby mi asystować w życiu codziennym. I już mam ochotę mówić jej najpiękniejsze rzeczy i zdradzać największe sekrety, bo kiedy tak bezceremonialnie grzebie ręką w mojej buzi i łaskocze po ósemkach, czuję, że łączy nas coś nad wyraz intymnego. Oddanie odcisku mojej szczęki w tej sytuacji wydaje mi się najcudowniejszym prezentem. I ona go bierze, tak w ręce delikatnie i zupełnie jak z jajkiem obchodząc się, mój uśmiech, szczękę moją układa na specjalnej tacce.

Myślę sobie – niech mi raczej ząb z ust wyleci niż brzydkie słowo, ale nie mogę myśleć o asystentce dentystki inaczej niż lubieżnie. Chcę już jej powiedzieć, że ząbkuje mi miłość w sercu do niej, ale przerywa wszelkie moje zakusy Pani ortodonta, pokazując mi zdjęcia tego, jak wygląda dystrakcja. Odpal Google. Wpisz „dystrakcja”. Wejdź na grafiki. To jedna z niewielu chwil, w których możemy wspólnie przeżywać ten sam stopień obrzydzenia.

Upewniam się w diagnozie i pytam, tym samym chcąc wyjść obronną ręką z zadanej mi potwarzy, czy jeśli podejdę do pięknej dziewczyny i powiem coś w stylu „hej mała, mam gotyckie podniebienie i wycięty trzeci migdałek, co uczyniło mnie męskim w wieku 9 lat”, to czy kobieta da się namówić na kolejnego drinka, czy raczej pójdzie w swoją stronę. Słyszę z głębi sali cichy chichot.

Czy to żart się udał?
Czy to Matka Natura szyderczo ze mnie zadrwiła?