Nigdy nie rozumiałem ludzi, którzy swoje szczęście zawsze lokowali w dalekiej przyszłości. Tak, będąc w pościgu za czymś, co nazywali „pełnią szczęścia”, zawsze powtarzali: „Jeśli tylko odłożę więcej pieniędzy, będę szczęśliwszy”; „Jeśli uda mi się zrobić to lub tamto, będę spełniony”; „Kiedy kupię mieszkanie, wreszcie poczuję się wspaniale” itd.
Ostatnio dodałem wpis na Twitterze i otagowałem go hashtagiem #maleradosci. Parę myśli później stwierdziłem – cholera, małe radości, wielkie radości – muszę je specjalnie tagować, bo moje życie jest tak nieszczęśliwe, czy po prostu nie doceniam tego, co mam?
Czekamy na odpowiedni moment, odpowiedni czas, by w końcu być szczęśliwymi. Jak beznadziejnie to brzmi! Odkładamy naszą aktualną radość w imię tej lepszej w przyszłości. Oczekujemy lepszych czasów. Nie oczekujmy. Nie róbmy sobie mentalnej krzywdy.
Żyjemy w strachu przed jutrem. Niepewność jest naszym ulubionym smakołykiem. Karmimy się nią. Gdzie w tym wszystkim zapodziała się radość tego, co mamy? Nasze postrzeganie szczęścia ma gigantyczny wpływ na nasze dobre samopoczucie. Im więcej chcemy, tym jesteśmy mniej szczęśliwi. Odkładamy to szczęście na później. To masochizm.
Bycie szczęśliwym to ekskluzywny stan.
Jakiś czas temu, będąc na spacerze z psem, jakkolwiek to zabrzmi, pogodziłem się z życiem. Małe radości i wielkie radości zlały się w jedną całość, tworząc szczęśliwość nieustanną, wynikającą z docenienia wszystkiego wokół. Skończyłem ze stwierdzeniami w stylu „jeśli „coś”, to będzie mi lepiej”, odseparowałem od siebie tematy, które kompletnie nic nie wnosiły do mojego życia, a jedynie tworzyły bałagan.
Wydaje mi się, że prawdziwie szczęście nie jest wynikiem tego, z kim się spotykasz, w co się ubierasz, gdzie pracujesz, jakim autem jeździsz, z kim sypiasz itd. Prawdziwe szczęście wynika z zaakceptowania tego, co jest wokół i zaakceptowania siebie w całości – to sprawa bardzo indywidualna. Zapewne droga ku temu jest dla każdego inna, ale skoro mnie się udało, może udać się również Tobie. To nie jest łatwe, ale można spróbować, zwłaszcza, jeśli chce się swoje życie uczynić łatwiejszym.
Możesz myśleć „ot, pieprzenie”. Możesz uważać to za truizmy, ale zastanów się, czego potrzebujesz, by być szczęśliwym. Co by Cię uszczęśliwiło i sprawiłoby, że Twoje beznadziejne (we własnym mniemaniu) życie, stałoby się lepsze. Lista pewnie będzie długa. To dobrze, możesz mieć cele, ale zastanów się, czy nie lepiej iść przed siebie akceptując, doceniając i ciesząc się z tego, co masz teraz, niż powoli snuć się w orszaku żałobnym w imię wątpliwej wartości spełnienia i lepszego jutra.
Grafika: 4hdwallpapers