Biurko - przestrzeń święta

Biurko – przestrzeń święta

Zapiski 10 lipca 2014

Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest biurko puste? 

Czy Albert Einstein miał racje zadając to pytanie? Czy nie potrafił pracować przy biurku, które było uporządkowane? 

Będąc małym dzieciakiem nigdy nie lubiłem sprzątać. Moje biurko, pomimo usilnych starań zawsze było zawalone książkami, gadżetami – mnóstwem rzeczy. Porządek utrzymywał się jedynie przez parę godzin. Pamiętam, że przy biurku zazwyczaj nie odrabiałem lekcji. Zawsze coś mnie w tym miejscu rozpraszało – zabawki, książki, czasopisma albo komiksy. I te szuflady, ich mnogość, a w nich jeszcze więcej skarbów. Biurko było teleportem do innego świata. Do świata wyobraźni. 

Stare przyzwyczajenia zostały. Dzisiaj również utrzymuję dwa stany biurka. Jeden, tzw. nocny, w którym panuje kompletny bałagan: kubki, talerze, rozłożone kartki z notatkami oraz drugi, tzw. dzienny – właściwie, to o dzienny stan biurka w ogóle nie dbam. Robi to za mnie Magda, która wstaje wcześniej i widząc biurkowy burdel wczorajszej nocy, po prostu je sprząta.

I wtedy właśnie wpadam w lekki szał.

Wstając rano zazwyczaj spodziewam się tego, że zastanę biurko w tym samym stanie, w którym je zostawiłem. Niestety. Wszystko jest poukładane. Czasem mam wrażenie, że Magda używa kątomierza, bo nierealnym jest dla mnie tak skrupulatne ułożenie wszystkich rzeczy koło siebie. 

Wygląda to… cudownie i schludnie, ale ja już nie potrafię pracować. Nie potrafię odnaleźć się w tej poukładanej, wręcz sterylnej atmosferze. Moje biurko nie jest moim biurkiem. Jest biurkiem z salonu. Jego minimalizm przeraziłby nawet samego Steva Jobsa. Pracę zaczynam jakby od nowa, bo w uporządkowanych rzeczach nie potrafię znaleźć swoich notatek. To w bałaganie widzę porządek.

Jednak czyste biurko znacznie lepiej sprawdza się wtedy, kiedy moja praca jest bardziej odtwórcza i nie wymaga większej kreatywności lub kiedy muszę skupić się tylko i wyłącznie na jednym problemie.

Parę tygodni temu natknąłem się na ciekawy artykuł o wpływie otoczenia na naszą pracę. Zainteresowany tematem, odkryłem kolejne publikacje. Pewnie wiecie, że otoczenie zieleni znacząco wpływa na samopoczucie. Jeśli w swoim biurze nie masz jeszcze kwiatków, może czas o nich pomyśleć.

Porządek czy bałagan?

Okazuje się, że te dwa, nazwijmy to „stany przestrzeni” mają wpływ na naszą efektywność i kreatywność. Uporządkowana przestrzeń uspokaja nas, sprawiając, że myślimy bardziej konwencjonalnie – nasze myślenie opiera się wtedy na liniowym schemacie. Z kolei nieuporządkowany obszar powoduje, że odblokowujemy w sobie więcej tzw. myślenia dywergencyjnego, czyli takiego, które prowadzi do wielu poprawnych rozwiązań, a więc i do wielu pomysłów.

Jeśli wierzyć naukowcom i przeprowadzonym przez nich badaniom, oznacza to, że w pewien sposób możemy wykorzystywać otoczenie i wymuszać na naszym umyśle schematy działania. Jeśli chcemy zachować większy porządek myśli, skupić się tylko na kilku kluczowych kwestiach, chcemy skrupulatnie je przeanalizować itd., warto posprzątać wcześniej biurko ze wszystkich zbędnych rzeczy.

Z kolei, jeśli chcemy być bardziej kreatywni, sypać pomysłami z rękawa, szukamy tego jednego niesamowitego pomysłu – warto trochę nabałaganić. 

I coś w tym jest. Spróbujcie. Codziennie nieświadomie modeluję swoje biurko. Kiedy muszę skupić się na czymś bardziej, z reguły biurko mam uporządkowane. Kiedy pracuję nad jakimś utworem, montuję video, tworzę strategię lub prezentacjębiurko jest niepoprawnie zabałaganione. 

Ale to ten bałagan, ten chaos, sprawia, że jestem cholernie efektywny i odwalam kawał dobrej roboty.