094 - śniłem, że umarłem - Paweł Bielecki

094 – śniłem, że umarłem

18 kwietnia 2017

Umarłem. Przynajmniej we śnie. Nie pamiętam dlaczego i jak, pamiętam jedynie, że sen zaczął się w kompletnych ciemnościach. Oczywiście był motyw tunelu, a raczej światełka gdzieś nad tą ciemnością migoczącego. Musiało w końcu być coś żeby nie było nic.

Jak się okazało trafiłem do dusz(nej) poczekalni i czekałem na swoją kolej. Minęła prawdopodobnie wieczność, a wiązałem to związkiem przyczynowo skutkowym – im więcej światełek (również tych wirtualnych) na moim grobie, tym lepsza pozycja w kolejce. Najwięcej światełek miałem oczywiście podczas pogrzebu, potem było ich już niewiele i licznik się zatrzymał. Raz w roku grób mój rozbłyskał jak mała latarenka, ale znów ilość światełek nie była wystarczająca. Mało również o mnie wspominano, a to również zaliczało się do „rankingu”.

W końcu wyszedł do mnie „głos” oznajmiając, że dusza znika, kiedy jest zapominana, tzn. że jeśli jej energia nie jest odnawialna. Znikałem. Tliłem się delikatnie w kompletnych ciemnościach. Rozpraszałem swoją energię, bo o mnie zapomniano.

Przyjęta doktryna głosi, że po śmierci staje się przed obliczem Pana i żywym już nic do tego. Nic bardziej mylnego! Jak się okazało, w przedsionku życia wiecznego panują specyficzne reguły. I to żywi karzą nas za to, że byliśmy dupkami.

Na szczęście był to tylko sen.